-Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego co właśnie zrobiłaś?!- krzyknęła tak głośno, że musiałam odsunąć telefon od ucha.
-Prawie całowałam się z Jasonem- wtrąciłam, a Kate momentalnie zamilkła.- będę u ciebie za jakieś 20 minut, okej?- zapytałam lekko łamiącym się głosem. Starałam się brzmieć jak najbardziej naturalnie, ale było to strasznie trudne.
-Jasne- odpowiedziała już spokojniej i nawet nie czekając na moją odpowiedź- rozłączyła się. Zablokowałam swój telefon i rzuciłam na łóżka po czym położyłam się obok niego. Przymknęłam powieki starając się jakoś ogarnąć natłok myśli panujący obecnie w mojej głowie.
-Musicie pogadać- powiedziała Kate kiedy skończyłam opowiadać całe wydarzenie które miało dzisiaj miejsce. Wypuściłam powoli powietrze z płuc zastanawiając się nad słowami przyjaciółki. A co jeśli to jeszcze bardziej pogorszy sprawę?
-Natalie, znasz Jasona od zawsze- mruknęła.- emocje po prostu wzięły górę.
-Spróbuję z nim jutro porozmawiać- odparłam podnosząc się z łóżka przyjaciółki.- masz jakieś plany na wieczór?- zapytałam po chwili ciszy zerkając na blondynkę.
-Nie- odpowiedziała.- a co?
-Nie mogę uwierzyć w to, że dałam ci się na to namówić- usłyszałam głos przyjaciółki od razu po tym jak wysiadłyśmy z taksówki.
-Oj daj spokój- mruknęłam chwytając przyjaciółkę za rękę. Kate bez słowa pomaszerowała za mną i tym samym obie szybkim krokiem skierowałyśmy się na sam koniec naprawdę długiej kolejki do naszego ulubionego klubu w Phoenix.
Jak zwykle bez problemu po około piętnastu minutach weszłyśmy do środka. Nie zważając na fakt, że jutro ostatni dzień szkoły, od razu powędrowałyśmy w stronę baru do którego zawsze chodzimy z Jasonem i innymi znajomymi. Zajęłyśmy nasze stałe miejsca na końcu długiego, szklanego stołu czekając na barmana.
-Masz pewność, że twoja mama nie dowie się, że zachciało nam się imprezować dzień przed zakończeniem semestru?!- zapytałam przyjaciółki, starając się przekrzyknąć grającą muzykę.
-Wraca dopiero jutro!- odkrzyknęła uśmiechając się.
-Co dla dwóch ślicznotek?- usłyszałam nagle męski głos praktycznie tuż przy mojej głowie.
-Coś mocnego!- krzyknęła niemalże od razu Kate uśmiechając się głupkowato w kierunku barmana.
-Już się robi- odpowiedział posyłając blondynce uroczy uśmiech, po czym odwrócił się do nas plecami i odszedł kawałek, żeby przygotować nasze drinki.
-Chyba mu wpadłaś w oko!- powiedziałam szturchając przyjaciółkę lekko w ramie.
Justin' POV
-Jest tam?- zapytał jeden z "piesków na posyłkę" mojego niestety jeszcze obecnego szefa.
-Yhm- odparłem bez żadnych emocji wyrzucając za siebie już wypalonego papierosa.
-Więc na co czekasz Bieber?- zapytał krzyżując ręce nie piersi. Jeśli Bruce myślał, że w tej chwili wyglądał groźnie czy coś w tym stylu to chyba mu się coś popierdoliło. Bez udzielenia odpowiedzi na jego pytanie, obróciłem się plecami do tego idioty i skierowałem w kierunku tylnego wejścia do klubu gdzie obecnie znajdowała się moja szansa na bardziej "normalniejsze" życie.
Bez większego problemu przepchnąłem się przez tańczących dookoła ludzi i zająłem miejsce na kanapie w samym rogu sali. Moje oczy od razu zaczęły powoli analizować każdą osobę na parkiecie, w lożach i kanapach, a na końcu przy barze. No i proszę, a oto ona Natalie Johnson i... Właśnie, uśmiech tak szybko jak się pojawił na mojej twarzy, tak szybko z niej znikł. Brunetka nie była sama.
-Ja pierdole- mruknąłem sam do siebie sięgając po telefon do bocznej kieszeni czarnych spodni.
Szybko wysłałem sms do Bruce'a i ponownie nie czekając na jego odpowiedź wstałem z miejsca i ruszyłem w stronę już głównego wyjścia z klubu.
Natalie' POV
-Wieszz, już chyba wystarczy- mruknęłam odstawiając czwartą pustą szklankę na szklany blat. Kate również wzięła już ostatniego łyka bodajże piątego drinka i bez zastanowienia kiwnęła lekko głową na "tak".
Kiedy zsunęłam się z wysokich barowych krzeseł poczułam lekkie wibracje w tylnej kieszonce moich jeansów. Mimo iż byłam lekko pijana to wiedziałam dobrze, że jak teraz dzwoni do mnie mama, to mam ostro przejebane. Niepewnie wyciągnęłam telefon ze spodni i spojrzałam na wyświetlacz. Odetchnęłam z ulgą, kiedy osobą dobijającą się do mnie okazał się Jason, ale po sekundzie przypomniałam sobie dzisiejszą sytuacje i od razu odechciało mi się odbierać.
-Kto to?- usłyszałam głos przyjaciółki obok siebie.
-Jason- odpowiedziałam zablokowując komórkę. Nie czekając na dalsze pytania Kate chwyciłam ją za rękę i pociągnęłam w kierunku wyjścia z klubu. Przysięgam, że moja głowa zaraz eksploduje.
W chwili kiedy znalazłyśmy się na zewnątrz, ponownie mój telefon zaczął wibrować i ponownie ukazało mi się przesłodkie zdjęcie Jasona na wyświetlaczu.
-Haa-lo- wydukałam postanawiając jednak odebrać od przyjaciela.
-Natalie?- usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.- gdzie jesteś?- padło pierwsze pytanie.
-Z Kate- odpowiedziałam wybuchając nagle niepohamowanym śmiechem. Poprawka: jestem nie lekko, a mocno pijana. W odpowiedzi na moje słowa które- zacznijmy od tego, że nie miały nawet sensu zważając na pytanie Jasona usłyszałam głośne westchnięcie.
-Phoenix Club dobrze myślę?- zapytał po sekundzie.
-Tak- odpowiedziałam śmiejąc się. Jak on nas dobrze zna.
-Nie ruszajcie się z miejsca, zaraz po was przyjadę- powiedział i rozłączył się nie dając mi szansy na jakąkolwiek odpowiedź.
Kiedy zsunęłam się z wysokich barowych krzeseł poczułam lekkie wibracje w tylnej kieszonce moich jeansów. Mimo iż byłam lekko pijana to wiedziałam dobrze, że jak teraz dzwoni do mnie mama, to mam ostro przejebane. Niepewnie wyciągnęłam telefon ze spodni i spojrzałam na wyświetlacz. Odetchnęłam z ulgą, kiedy osobą dobijającą się do mnie okazał się Jason, ale po sekundzie przypomniałam sobie dzisiejszą sytuacje i od razu odechciało mi się odbierać.
-Kto to?- usłyszałam głos przyjaciółki obok siebie.
-Jason- odpowiedziałam zablokowując komórkę. Nie czekając na dalsze pytania Kate chwyciłam ją za rękę i pociągnęłam w kierunku wyjścia z klubu. Przysięgam, że moja głowa zaraz eksploduje.
W chwili kiedy znalazłyśmy się na zewnątrz, ponownie mój telefon zaczął wibrować i ponownie ukazało mi się przesłodkie zdjęcie Jasona na wyświetlaczu.
-Haa-lo- wydukałam postanawiając jednak odebrać od przyjaciela.
-Natalie?- usłyszałam po drugiej stronie słuchawki.- gdzie jesteś?- padło pierwsze pytanie.
-Z Kate- odpowiedziałam wybuchając nagle niepohamowanym śmiechem. Poprawka: jestem nie lekko, a mocno pijana. W odpowiedzi na moje słowa które- zacznijmy od tego, że nie miały nawet sensu zważając na pytanie Jasona usłyszałam głośne westchnięcie.
-Phoenix Club dobrze myślę?- zapytał po sekundzie.
-Tak- odpowiedziałam śmiejąc się. Jak on nas dobrze zna.
-Nie ruszajcie się z miejsca, zaraz po was przyjadę- powiedział i rozłączył się nie dając mi szansy na jakąkolwiek odpowiedź.
-Jesteście niemożliwe- mruknął nagle Jason przerywając dosyć rzadko panującą ciszę w samochodzie. Po jego tonie głosu mogłam spokojnie stwierdzić, że ciągle jest na nas wkurwiony.
Szczerze, to się mu nie dziwie, a tym bardziej nie mam mu tego za złe.
Przez resztę drogi do domu nigdy nie odezwał się ani słowem. Podobno cisza jest w pewien sposób formą komunikacji. Przyznam, że bardzo chujową. Nagle auto gwałtownie zahamowało i przyznam, że gdyby nie pas bezpieczeństwa już dawno leżałabym na drugim końcu samochodu.
-Dzięki Jason- odezwała się cicho moja przyjaciółka otwierając drzwi. Stwierdziłam, że podziękowanie Kate będzie wystarczające i nie mówiąc ani słowa wyszłam z pojazdu lekko trzaskając drzwiczkami.
Nie minęła chwila jak razem z przyjaciółką usłyszałyśmy przeraźliwy dźwięk opon odjeżdżającego samochodu.
-No to się porobiło- mruknęła blondynka wypuszczając powietrze ze świstem. Mimo, że nie odpowiedziałam na jej słowa to dokładnie tak samo myślałam, a może nawet gorzej?
-Niemożliwe!- usłyszałam zaskoczony jak i radosny głos mamy tylko kiedy przekroczyłam próg kuchni. Odgarnęłam włosy z twarzy i zajęłam miejsce na wysokich krzesłach naprzeciwko Mika.
-Hm?- mruknęłam zaspana.
-Sama wstałaś- odpowiedziała podając mi miskę. Sięgnęłam ręką po moje ulubione płatki i mleko które stało na stole obok mnie.
-A no fakt- odpowiedziałam po chwili. Od podstawówki nienawidzę wstawać rano do szkoły i mimo, że już mam osiemnaście lat i trochę lat szkoły za sobą to i tak dalej nie mogę zmotywować do tego swojego ciała, ale dziś jak się możecie domyśleć jest ten dzień na który czekałam tak cholernie niecierpliwie i długo. Więc powód do samowolnego wstania był większy niż się może wydawać.
-Nie możesz się doczekać nie?- zagadała mama siadając obok Mika.
-I to jak- odpowiedziałam mimowolnie się uśmiechając.
Kiedy skończyłam jeść śniadanie szybkim krokiem udałam się do swojego pokoju wybrać swój strój na dzisiejsze zakończenie półrocza oraz zrobić lekki makijaż.
Gdy byłam już w miarę ogarnięta, schodząc po schodach na dół w głowie miałam tylko i wyłącznie jeden wyraz Los Angeles.
-Brown!- usłyszałam krzyk w drodze do samochodu Jasona i gwałtownie odwróciłam głowę się w stronę przyjaciółki.
-O kurwa- przeklnęła nagle robiąc się cała czerwona na twarzy.
-Czy to jest...
-Tak tak tak tak- szepnęła podekscytowana. Na mojej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Daniel Smith- obiekt westchnień Kate odkąd znalazłyśmy się w technikum.
-Zaczekaj!- krzyknął kiedy obróciłyśmy się w stronę jego i jego znajomych.
-Jedź z Jasonem do domu, ja wrócę busem albo zadzwonię po mamę, żadnych pytań, kocham cię- powiedziała szybko przytulając mnie na pożegnanie. Zaśmiałam się cicho.
-Trzymam kciuki- odpowiedziałam w stronę zdenerwowanej blondynki i ruszyłam w stronę samochodu naszego przyjaciela.
-Siema- rzuciłam w stronę Jasona wsiadając do auta.
-Co tam?- zapytał zapinając pasy.- gdzie Kate?
- Smith ją zatrzymał- odpowiedziałam radosnym głosem pomijając pierwsze pytanie przyjaciela.
-Daniel?
-Yhm- mruknęłam kiwając głową na "tak". I na tym zakończyła się nasza rozmowa. Grobowa cisza panowała w samochodzie aż do mojego domu.
-Słuchaj- powiedział Jason zatrzymując się na podjeździe.
-Słucham- odparłam rozpinając pas bezpieczeństwa.
-Dziś jest nasz wyjazd i naprawdę nie chcę się z tobą kłócić- zaczął wypuszczając powietrze z płuc.
Miałam wrażenie, że zmierza do powiedzenia czegoś czego nie chce powiedzieć i zapewne ja bym nie chciała tego usłyszeć.
-Ja też- odpowiedziałam zgadzając się z jego słowami.- więc możemy zapomnieć o tym co miało ostatnio miejsce i żyć dalej?- dodałam od razu mając nadzieje, że to jest to do czego zmierzał również chłopak. Nadzieja matką głupich Natalie.
-Pewnie- mruknął po chwili ciszy. - przyjedziemy po was z chłopakami o piątej.
-Idealnie- powiedziałam uśmiechając się w stronę przyjaciela.- do zobaczenia!- krzyknęłam radośnie przytulając Jasona.
-Do zobaczenia Nat- odparł śmiejąc się.
-Hej!- krzyknęłam wchodząc do domu. Zsunęłam ze stóp swoje ulubione czarne trampki i ruszyłam w głąb domu. Brak odpowiedzi i panująca w nim cisza wcale mnie na zaskoczyła. Weszłam do kuchni i pierwsze co to skierowałam się w stronę lodówki gdzie przyczepiona była zielona karteczka.
Natalie,
Jestem dziś w pracy niestety do 17 i mogę się założyć, że jedziecie wcześniej i się już nie zobaczymy. Pamiętaj, że strasznie Cię kocham i mam nadzieję, że będziecie się świetnie bawić! Jestem z ciebie strasznie dumna. Proszę uważaj na siebie kochanie!
P.S. Na biurku zostawiłam Ci pieniądze i odbierz Mika z treningu o 15.
Mama
Nie zdążyłam nawet ogarnąć myśli krzątających się po mojej głowie, a od razu poczułam dziwne uczucie i gęsią skórkę wywołaną przez zimny wiatr spowodowany otwartym na oścież oknem. Zmrużyłam powieki podchodząc do okna znajdującego się obok telewizora w salonie. Z tego co wiem mama nigdy nie zostawia tak otwartych okien kiedy wychodzi z domu, przecież ktoś mógłby się wkraść, ale okej, przecież mogła raz zrobić wyjątek no nie? Bez zastanowienia zamknęłam okno żeby zimny podmuch z dworu więcej nie dostał się do domu. Jak na 11 rano jest naprawdę zimno. Oby w Los Angeles była lepsza pogoda.
Leżałam rozwalona na kanapie w salonie, zajadałam sałatkę z kurczakiem i oglądałam swój ulubiony serial czyli "Faking it". Było jakoś po 13, a mój telefon po raz pierwszy dzisiaj zaczął dzwonić i to nie z byle jaką osoba na wyświetlaczu.
-I tak cię zabiję, ale opowiadaj.- mruknęłam od razu do Kate zatrzymując nagrany program w telewizji.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWUJESZ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz