czwartek, 30 czerwca 2016

1. Mysterious boy

-Cholera- wymruczałam zaspanym głosem w poduszkę słysząc nagle przy swojej głowie ten nieznośny dźwięk budzika. Nienawidzę szkoły. Uniosłam lekko rękę i przeciągnęłam palcem po ekranie telefonu, żeby ponownie usłyszeć tą przyjemną ciszę. Niestety, mój spokój został szybko przerwany głośnym trzaskiem drzwi i nagłym bolesnym naskokiem na moje ciało.
-Mike!- wrzasnęłam spychając ze swoich pleców mojego jedenastoletniego brata.- idioto!- dodałam kiedy chłopak nie dawał za wygraną i ciągle próbował na mnie wejść. 
-Mama kazał mi cię obudzić żebyś znów nie zaspała do szkoły- powiedział radośnie kiedy zobaczył, że się poddałam i z powrotem ułożyłam się w wygodnej pozycji żeby zasnąć. 
-Źle się czuję- mruknęłam, powoli wypuszczając powietrze z płuc. Błagam niech on już sobie stąd pójdzie.  
-Kogo ty próbujesz oszukać Natalie?- zaśmiał się schodząc z moich pleców i gwałtownie ściągając ze mnie kołdrę. Chłodniejsze powietrze szybko spotkało się z moimi całkiem odkrytymi nogam co spowodowało gęsią skórkę na calutkim moim ciele. 
-Zabije cię- warknęłam. Momentalnie podniosłam się z łóżka i rzuciłam w stronę brata. Mike wiedząc, że nie żartuję w jednej chwili znalazł się przy drzwiach od mojego pokoju i z niego wybiegł. 
-I tak cię dorwę!- krzyknęłam za nim podchodząc do szafki i wyciągając z niej świeżą bieliznę i ubrania na dzisiejszy dzień. 
Jedne czego teraz potrzebowałam to szybkiego, orzeźwiającego prysznica i zakończenia tego dnia jak najprędzej. 


Oparłam głowę o szybę samochodu przymykając lekko powieki.
-I tak nie zatrzyma cię to przed pójściem do szkoły- powiedział Jason i zaparkował samochód na chyba jedynym wolnym miejscu przed szkołą.
-Daj pomarzyć- mruknęłam odpinając lewą ręką pas bezpieczeństwa. Brunet zrobił to samo i jednocześnie wysiedliśmy z samochodu. Pogoda była naprawdę świetna. Słońce tak świeciło, że byłam zmuszona założyć okulary.
-Żeby tylko taka pogoda była w Los Angeles- westchnął Jason opierając się tyłem o maskę czarnego Opla.
-Oj będzie- odrzekłam. Na samą myśl o naszym wyjeździe który odbędzie się za dwa dni, na mojej twarzy pojawia się ogromny uśmiech. Już nie mogę się doczekać. 
-Hej Johnson!- usłyszałam nagły radosny krzyk za sobą. Obróciłam się wiedząc doskonale do kogo należy.
-Już myślałam, że odpuścisz pierwszą lekcję- zaśmiałam się i przytuliłam blondynkę.
-Chciałabym, ale mam umowę z mamą- powiedziała poprawiając swoją torbę.- zero opuszczania zajęć i zero jedynek do piątku, bo inaczej nie pojadę- uniosłam brwi ze zdziwienia. Skoro Kate od czasu zaplanowania wyjazdu jakiś miesiąc temu nie opuściła żadnej lekcji, a tym bardziej na dostała żadnej jedynki to musi jej naprawdę cholernie zależeć na tym wyjeździe. Kiedy już chciałam coś powiedzieć zadzwonił dzwonek oznaczający, że za pięć minut zaczną się lekcje.
-Lepiej chodźmy- powiedziała dziewczyna łapiąc mnie "za haczyk" i przy okazji ciągnąc za sobą naszego przyjaciela. Kiedy cały tłum uczniów zebrał się jednocześnie przy drzwiach wejściowych do budynku, my byliśmy zmuszeni czekać na samiutkim końcu. Świetnie. 
-Ja pierdole- wymruczał brunet powoli wypuszczając powietrze z płuc. To była zdecydowanie jedna z najgorszych cech tej szkoły, dobrze, że za rok już ją kończę.

-Wreszcie- powiedziała zirytowana Kate widząc, że po paru minutach jesteśmy kilka kroków od wejścia.
-To widzimy się na lunchu- powiedziałam do Jasona i razem z blondynką rzuciłyśmy się na schody prowadzące na pierwsze piętro budynku gdzie miałyśmy pierwszą lekcję czyli chemię. Dzięki Bogu, że większość zajęć spędzam z Kate.
-Kurwa- warknęłam nagle zatrzymując się na środku korytarza. Blondynka obróciła się spoglądając na mnie pytającym wzrokiem.- zapomniałam z szafki wziąć zeszytu, a muszę na dziś mieć to całe głupie zaległe zadanie- jęknęłam uderzając się otwartą dłonią w czoło . Boże jaka ze mnie idiotka...
-Dobra, idź szybko, a ja powiem, że musiałaś coś jeszcze załatwić w sekretariacie- rzuciła i nie czekając na moją odpowiedź szybkim krokiem ruszyła w kierunku klasy, ja zrobiłam oczywiście to samo, ale w przeciwną stronę.
Kiedy już dotarłam do swojej szafki szybko wpisałam cztery dobrze mi znane cyferki i otworzyłam ją od razu pośpiesznie szukając zeszytu.
-No dalej- mruknęłam do siebie przerzucając po kolei książki. Odetchnęłam z ulgą kiedy ujrzałam zeszyt na samym dnie szafki. Nawet nie sprawdzając czy dobrze zamknęłam metalowe drzwiczki, ruszyłam szybkim korkiem w kierunku klasy. Modliłam się tylko o to żeby pan McDaniels miał dobry humor i darował mi to prawie dziesięciominutowe spóźnienie.

-Mówię wam ludzie, to będzie coś zajebistego- powiedział podekscytowany Jason przegryzając frytkę.
-Nowe dupeczki co Roberts?- zapytała Miranda zabawnie poruszając brwiami. Wszyscy zaczęli się śmiać i gadać jakieś pierdoły, a ja siedziałam jak zamurowana patrząc się w jeden punkt za ogromnym oknem które oświetlało calutką, wielką stołówkę gdzie właśnie przebywaliśmy. Właściwie to mój wzrok spoczął na chłopaku. Sama nie wiem co w nim było takiego, że po prostu nie była w stanie przestać go obserwować. Stał sam opierając się o duży, czarny samochód paląc przy tym papierosa. Był ubrany cały na czarno co wyglądało trochę przerażająco? No bo błagam, kto wychodzi ubrany cały na czarno przy 40 stopniach?! Nagle chłopak zsunął z nosa swoje okulary przeciwsłoneczne i ugh przysięgam na Boga spojrzał się na mnie. Od razu jak tylko zobaczył, że się na niego gapie przyznaję bez bicia, że to robiłam uśmiechnął się szeroko i wyrzucił przed siebie już pewnie wypalonego papierosa. Przełknęłam gorączkowo ślinę i mocniej zacisnęłam obie dłonie na małej butelce wody.
-Natalie- usłyszałam cichy głos, ale w ogóle nie zareagowałam dalej byłam wpatrzona w Niego.
-Natalie!- moje imię zostało ponownie wypowiedziane, ale tym razem głośniej. Obróciłam gwałtownie głowę w bok i spojrzałam po kolei na każdego. Kate z Mirandą wyglądały na trochę wystraszone, a natomiast Jason z Adamem jak zwykle się śmiali.
-Co?- wydukałam uśmiechając się nerwowo.
-Wszystko okej?- zapytała Miranda łapiąc za moją rękę. Zignorowałam jej pytanie i obróciłam głowę żeby ponownie spojrzeć na tajemniczego chłopaka, ale go już nie było.
-Może coś brała- powiedział Adam na co wszyscy włącznie ze mną się zaśmiali.
-Jest dobrze- odpowiedziałam i wzięłam łyk wody. Nie zaprzeczę- to co się przed chwilą wydarzyło było naprawdę dziwne, biorąc pod uwagę to, że nigdy tego chłopaka tutaj nie widziałam i w sumie nie tylko ja, bo spojrzenia uczniów na parkingu wyrażały dokładnie to samo.
-Na pewno? Jakoś pięć minut temu siedziałaś bez ruchu i patrzałaś się Bóg wie gdzie- powiedziała Kate z lekką paniką w głosie.
-Na pewno, zamyśliłam się po prostu- mruknęłam wzruszając obojętnie ramionami. Kiedy Miranda uchyliła usta by coś powiedzieć całą stołówkę wypełnił jakże irytujący dźwięk dzwonka co niestety oznaczało koniec przerwy. Masa uczniów zaczęła zbierać się do drzwi głównych, więc nie chcąc powtarzać sytuacji z rana, również szybko wstaliśmy od stolika i udaliśmy się do wyjścia odkładając po drodze czerwone tacki z resztkami jedzenia. Jeszcze tylko dwie lekcje. 



-I jak wyglądam?- usłyszałam nagle podekscytowany głos mamy. Uniosłam głowę z nad telefonu i wyjęłam jedna słuchawkę z ucha. Spojrzałam na kobietę i do razu na moje usta wkradł się ogromny uśmiech.
-Ślicznie- odpowiedziałam przyglądając się czarnej, za kolana sukience.
-Na pewno mogę tak iść?- zapytała z lekką niepewności.
-Na sto procent- zaśmiałam się. Moja mama odkąd rozwiodła się z tatą praktycznie nigdzie nie wychodziła. Wiele razy namawiałam ją żeby w końcu z kimś się umówiła, a mówię od razu- kandydatów nie brakowało, więc dzisiejszy wieczór będzie jakimś pieprzonym przełomem.
-Nie stresuj się tak- parsknęłam śmiechem patrząc na przeglądającą się w lustrze kobietę.
-Łatwo ci mówić- odpowiedziała krzyżując ręce na piersiach. Sekundę po tym zadzwonił dzwonek do drzwi. Na twarzy mojej mamy do razu pojawiło się przerażenie.
-Trzymaj za mnie kciuki- powiedziała zakładając krótszy czarny płaszcz.
-Pod jednym warunkiem!- krzyknęłam zanim kobieta chwyciła za klamkę.- może przyjść do mnie Kate? Musimy zrobić prezentacje na geografie.- zapytałam modląc się w duchu żeby się zgodziła. Moje oceny też nie były jakieś zadowalające, więc do końca semestru musiałam udowodnić mamie, że z cała pewnością zasługuje na wyjazd do Los Angeles.
-Okej, pod warunkiem, że będzie piątka- odpowiedziała patrząc na mnie tym jej typowym spojrzeniem.
-No pewnie- powiedziałam podekscytowanym głosem.- kocham cię!- krzyknęłam jeszcze zanim kobieta całkowicie opuściłaby dom.
-Ja ciebie też Natalie- odpowiedziała z uśmiechem po czym usłyszałam tylko dźwięk zamykających się na klucz drzwi.
Od razu chwyciłam swój telefon w dłoń wybierając numer do przyjaciółki.

*     *     *

 Więc oto pierwszy rozdział na moim nowym blogu. Mam nadzieję, że osoby którego postanowiły go przeczytać chociaż trochę zostały zaciekawione i będą zaglądać tu częściej. 
Na razie to tyle, do następnego! 

p.s jeśli ktoś jest tu całkiem nowy to zostawiam linka do mojego wcześniejszego bloga - Druggie

3 komentarze:

  1. Super rozdział <33
    W wolnej chwili zapraszam do siebie :*
    https://www.wattpad.com/story/77408280-light-in-the-darkness-j-b

    OdpowiedzUsuń
  2. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  3. świetny rozdział :) czytam dalej

    OdpowiedzUsuń